Imprezowy przystojniak
I co robić będąc późnym wieczorem w malowniczym Sopocie, kiedy nie zna się miasta, ma prawie że pustki w kieszeniach, a klub znajdujący się tuż obok jest przepełniony na maksa? Moment zastanowienia i puszczamy wodze fantazji, a ta podsuwa nam, że niepowtarzalna dyskoteka Sopot molo przed chwilą się zaczęła i to my ją zapoczątkowujemy! Wstęp wolny! Ilość klientów ograniczona, bo to impra zamknięta i tylko dla jednej osoby, dla mnie...Wpycham w kieszeń moje mp3, zakładam na uszy słuchawki i disco się zaczyna! Pląsam w rytm muzyki, którą słyszę przecież ja i nikt poza mną. Bawię się doskonale wzbudzając zaskoczenie na buziach różnych wieczornych spacerowiczów, których na molo, przede wszystkim letnimi wieczorami zupełnie nie brakuje. Wielu z nich uśmiecha się z rozkosznym politowaniem myśląc prawdopodobnie, że zwariowałam. Pojedyncze osobniki przechodzą niedaleko mnie tak, jakbym nie robiła nic dziwnego i spacerowała pomostem tak samo jak i oni. Zauważyłam jednak, że grupka nastolatków dokładnie mi się przygląda i wymienia się jakimiś uwagami między sobą. Ja tych uwag niestety nie słyszałam, dlatego że w moich uszach były słuchawki i muzyka do jakiej tańczyłam. Jakie więc było moje zaskoczenie, kiedy po chwili na molo nie pląsałam już sama, ale było nas już około dziesięciu osób. Wyglądało to bardzo zabawnie, ponieważ pozostali osobnicy nie słysząc rytmów do których tańczymy, mogli wyłącznie obserwować nasze nieme i przeróżne, bo przecież praktykowane w takt innej muzyki, wygibasy.